
Nagroda PrzewodniczÄ cego Katolickiego
Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana”
Joanna Nowak
JEZUS MÓWI
â
â
Jezus mówi: WĆóĆŒ swojÄ dĆoĆ w mój bok.
- Ale ja nie chcÄ, ja siÄ bojÄ!
Nie chcÄ czuÄ Twojej krwi.
Jezus mówi: Zanurz siÄ w moim boku.
Ale ja nie lubiÄ Twojego morza.
Ja nie umiem pĆywaÄ.
Jezus mówi: Nie bój siÄ. WypĆyĆ na gnÄbiÄ.
â
- Lecz czujÄ, lecz w koĆcu czujÄ jak moja dĆoĆ
zanurza siÄ w tym morzu.
GÄsta krew obnaĆŒa mnie z czĆowieka.
Jezus mówi: Twoja dĆoĆ jest w mojej ranie.
To czyni CiÄ rannÄ .
JesteĆ ranÄ we mnie. I to Ty krwawisz
â
â
â
Nagroda Dyrektora Instytutu Wydawniczego
,,PAX” w kategorii debiut
Anna Sadzik
psalm
â
â
w gĆosie ciotki byĆo niedzielne uniesienie
nie rozumiaĆam dlaczego ĆÄ czy dĆonie do modlitwy,
a nadgarstki ma jeszcze CiepĆe od ziemniaków
zamyka oczy w koĆcielnej Ćawie kĆadÄ c twarz
krzyĆŒem na balustradzie, na schodach taĆczÄ
echem kurz ze ĆwiatĆem, zaczÄli rozdawaÄ chleb i wino,
ale trudno jest nawet wyjĆÄ, posunÄ Ä siÄ do podziemi
lub stanÄ Ä w ogniu Ćpiewu
nagle
koĆatki na krzesĆach poruszyĆy siÄ w rytm drĆŒenia strun gĆosowych
po chwili wĆÄ czamy siÄ wszyscy jak nieznajomi przy poĆowach sandaczy
nie znajÄ c sĆuchu, nic nie rozumiejÄ c, niszami ustami
podchwytujÄ c co chwilÄ kolejne sĆowa, po dwóch zwrotkach
znamy juĆŒ refren po refrenie siebie nawzajem.
â
â
I NAGRODA
MaĆgorzata Korbiel
O sobie
â
MówiĆ, ĆŒe poeta to kreator katastrofy
I zaciÄ gaĆ siÄ siwym dymem
KĆamaĆ przyszĆoĆciÄ , zmieniaĆ przeznaczenie
I nic.
MoĆŒe trochÄ zbladĆy doznania
A kolory rozszczepiajÄ siÄ na sĆoĆcu
Psy, jakby w obawie, szczekajÄ mezzopiano
Do coraz bardziej obcych przyjacióĆ
Cisza rozproszona jak kurz
Zalega na przygarbionym karku
Wnika miÄdzy ĆcieĆŒynki rÄ k
MówiĆ, ĆŒe poeta to magik kosmosu
I cofajÄ c meteoryty, nie cofaĆ trybów
MalujÄ c gwiazdy, nie schylaĆ siÄ po truskawki
OszukaĆ.
TysiÄ ce bezbarwnych, przegranych
Zawiedzionych szarych twarzy
Zaprogramowanych na oczekiwanie
Zapowiedzianych zmian, tych nieodwracalnych zmian
Zmarnowanie cudu.
MówiĆ, ĆŒe ulicznym wykrzyknikiem jest poeta
Ć»e znawca, ĆŒe plaster dusz, ĆŒe czytelnik myĆli
Ć»e budowniczy, architekt ludzkich wnÄtrz
ZapowiedĆș industrialnej zmiany ĆwiadomoĆci
WÄglowy pociÄ g do mechanicznych snów.
TrzÄsÄ ce siÄ dĆonie ĆamiÄ mi pióro
O drewniany, poĆŒóĆkĆy papier
Zgrzyt zardzewiaĆych zamków w szkatuĆkach
Z pokruszonymi muszlami z Algierii.
OdszedĆ.
MówiĆ, ĆŒe poeta jest Bogiem swojego Ćwiata
Wiesza zasĆony na oczy wiecznoĆci
Daje ĆŒycie Ćcinanym kwiatom wiosny
Wskrzesza wysuszone na sĆoĆcu namiÄtnoĆci.
A umarĆ na staroĆÄ.
MyĆlÄ, ĆŒe uciekĆ.
â
â
III NAGRODA
Anna Maria KobyliĆska
Panorama Hendrika Mesdaga
â
Morze moĆŒna kochaÄ. SĆone podmuchy opowiadajÄ
tÄsknotÄ. Ono jest ĆzÄ codziennoĆci.
Nosimy jÄ przy sobie jak póĆprzezroczysty CieĆ.
SzaroĆÄ i bĆÄkit. Chmury i przejaĆnienia. Los.
Spotkanie ziemi, wody i powietrza. Ćodzie ĆpiÄ ce
na piasku, ptaki o zĆoĆŒonych skrzydĆach,
wyczekujÄ podróĆŒy w przestrzeĆ, w zamglonÄ dal.
Przy nich maleĆcy ludzie spoglÄ dajÄ w oczy ĆŒywioĆom.
niepewni, czy powrócÄ , czy odpĆynÄ juĆŒ najdalej, aĆŒ na drugi brzeg.
Obok spokojne, dziewiÄtnastowieczne budynki wybrzeĆŒa,
jakby wyrzeĆșbione w skaĆach, cisi Ćwiadkowie
codziennych szczÄĆÄ i dramatów, powitaĆ i poĆŒegnaĆ.
I tylko obĆoki pĆynÄ , pĆynÄ , pĆynÄ bez zawijania do portu.
â
â
â
III NAGRODA
â
Kacper PĆusa
pieĆĆ o wilku
â
â
bo trudno odgryĆșÄ rÄkÄ, która karmi, najstraszniejsze jest wyprÄĆŒyÄ grzbiet do pieszczoty
i znaleĆșÄ tylko ciÄĆŒkie powietrze, nabrzmiaĆe od burzy, warczÄ lub caĆy zarastam sierĆciÄ .
bo jeĆŒeli bluesy, to tylko smutny charlie parker. bo jeĆŒeli kawa, to tylko ta mocna, czarna.
zbyt szybko daĆem siÄ oswoiÄ, zamknÄ Ä w dĆoni. wilk idzie samotnie, sól wsypuje w rany.
kiedy trzeba odĆÄ cza siÄ od stada i nie wraca, wewnÄ trz roĆnie choroba, z ust pĆynie piana.
zmieniĆem skraj lasu na krawÄdĆș szkĆa, wyjÄ kaleczonÄ angielszczyznÄ do tarczy kieliszka.
â
â
â
WYRÓĆ»NIENIE
Marta StÄpniak
Dzielnica
â
â
Panie, jestem drzewem wydrÄ ĆŒonym przez mowÄ
pĆynÄ cÄ z telewizora, wyskrobanym ze Ćrodka matki
odstawionym od jej plastikowych piersi
zwróconym ku ziemi, ku budkom z szybkim ĆŒarciem
Szkielet mój oblizany do koĆci przez mÄĆŒczyzn gĆoĆno cmokajÄ cych mÄĆŒczyzn niewiadomego pochodzenia, mÄĆŒczyzn wychodzÄ cych
z zakĆadów produkcyjnych; pĆodzÄ cych po boĆŒnemu bezpaĆskie dzieci
z dzwoneczkami kluczy u szyi
â
WYRÓĆ»NIENIE
Dawid Kowalczyk
WracajÄ c do poczÄ tku
â
WracajÄ c do poczÄ tku
Gdzie wszystko nie nastrÄczaĆo problemów
Gdzie jedyne zmartwienie to codzienne czynnoĆci
Wszak i te sprawiajÄ trudnoĆÄ
PoĆród nienagannie wyprasowanych koszul
PoĆród karków ĆciĆle skojarzonych z krawatem
I wreszcie poĆród ludzi,
którymi tak naprawdÄ nie jesteĆmy
Jak wiele sprawia, ĆŒe tam wracamy
W przeszĆoĆÄ, zamiast szukaÄ jutra
Jak wiele sprawia, ĆŒe wspominamy
We Ćnie wracamy do poczÄ tków
Gdy wszystko siÄ zaczÄĆo
Jak daleko siÄga nasza pamiÄÄ
Co jeszcze siÄ do niej wedrze?
A ile zdarzeĆ odciĆnie na niej swoje piÄtno?
WracajÄ c do poczÄ tku
Uzbrój siÄ w gruboskórnoĆÄ
By nie polec pod ciÄĆŒarem spraw, które zamknÄ ĆeĆ
Pozwól by ciaĆo odrÄtwiaĆo
By nie czuÄ przyspieszajÄ cego bicia serca
I w koĆcu odwlecz caĆy ten stan
Do pierwotnej wersji samego siebie
I staĆ siÄ
By od nowa wcisnÄ Ä niebieskÄ pÄtle na szyjÄ
Pod nienagannie wyprasowany koĆnierzyk
â
â
â
WYRÓĆ»NIENIE
Katarzyna Szweda
-dyby-
â
gdybym mógĆ zabraÄ ciÄ w jedno miejsce
wybraĆbym to miejsce
jest ciche i peĆne
zbÄdnych myĆli
namyĆlaĆem siÄ tutaj o tobie
wymyĆliĆem ci gĆos i sukienkÄ
gdybym mógĆ daÄ ci jednÄ rzecz
byĆaby to ta rzecz
jest niepraktyczna i peĆna
ĆŒabich kumkaĆ potajemnych spotkaĆ
noszÄ jÄ w kieszeni
dbam jak o wĆasnÄ
gdybym mógĆ powiedzieÄ ci jedno sĆowo
byĆoby to tamto sĆowo
wypowiedziane niegdyĆ
jest niedbaĆe i peĆne
nas pomarszczonych kiedyĆ
jedzÄ cych ĆwiatĆo
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â
â