
II NAGRODA
Luiza Wilczyńska, godło DYBUK z Łodzi
Bachmut
Słyszę pukanie do drzwi.
Do drzwi lewej komory serca.
To śmierć.
To kula.
Cisza przed ostatnią minutą.
W szparę ciała wpadają promienie.
Mam dwadzieścia pięć lat i nie ocalałem.
Świt przerwano w połowie.
Świat pękł w półobrocie.
W kieszeni zostawiłem cień
pożółkłego chłopca z matką karmiącą
święta ikona rodziny.
Kamienie odwracają wzrok
odchodzą spękane domy
szkielety gałęzi
niebo w rozsypce
i moje ciało za was wydane.
Jestem znów dzieckiem
zamkniętym w otwartej źrenicy oka.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
II NAGRODA
Tadeusz Knyziak, godło KARO z Warszawy
Sen w kolorze purpury
uwolniona od pulsu wszechświata
co nadaje rytm dniom i godzinom
w samotności dzień z nocą przeplatasz
chłodne ciało nakrywasz pierzyną
coraz głębiej zanurzasz się w wierszach
zawierzając im sny oraz myśli
wierząc ze ich natura najszczersza
zdoła chronić świat od nienawiści
chcesz odgrodzić się od tego świata
już nie kusi cię niebem zamglonym
w którym ptaki dziś boją się latać
przeganiane przez bomby i drony
zapatrzona w nieczuły kalendarz
czujesz jakbyś stawała się duchem
i odpływasz w kometę zaklęta
nieświadoma wielkiego wybuchu
pytasz czemu nie lata a chwile
przebudzenie palące jak piołun
lot ku słońcu na skrzydłach motylich
tak bezwolnych w obliczu żywiołów
pytasz o krótkie życie uniesień
liście które spadają w poszumie
gdy po wiośnie pojawia się jesień
nie rozumiesz
ja też nie rozumiem
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
III NAGRODA
Justyna Markiewicz – Nowacki, godło MORZE z Kędzierzyna Koźle
Poprawność
Nigdy więcej
Nie będę pisać poprawnie
Obiecuję sobie
Patrząc na drobną dziewczynkę
Bez makijażu
Stój prosto
Nie myśl krzywo
Powiedz dzień dobry
Uśmiechnij się do wujka
Złącz nogi kiedy siedzisz
I nie rozdzielaj myśli kiedy mówisz
Bądź delikatna i silna zarazem
Ale nie emanuj ani jednym, ani drugim
Pokaleczona jestem
Od Twoich upomnień
Od rad, które miały zapewnić mi szczęście
Dobrej, odważnej kobiety
Z której mąż może być dumny
A siedzę u psychoterapeutki
Po raz kolejny
Wciąż jako drobna dziewczynka
Wciąż prosto, bez makijażu
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WYRÓŻNIENIE
Milena Gojny Zbierowska, godło ANXIETY z Katowic
Ciężar pamięci
podpisujemy zdjęcia i myśli datami, żeby odcisnąć stempel
prze-żyłem w historii świata. nie wypuścić światła spod
powiek, nie uronić chwili. słowa zmęczone swoim znaczeniem
zaplatają się na mojej szyi, zaciskają języki, opadają na dno,
znają swoją wagę i kubaturę, świadome czasu i przestrzeni,
odbierają nam przywilej stawania się po raz pierwszy.
nie podróżowała do innych warstw z lęku przed przegrzaniem
i rozczarowaniem. a jednak nie stała w miejscu, czasem może
w kącie. podzielała zdanie chociaż mnożyła problemy. świeciła
przykładem czy świeciła oczami? jest tylko nieuczęszczanym
śladem w pamięci, jak szkolne graffiti wakacyjne miesiące,
niekończącym się zapisem zer i jedynek. śniła mi się dzisiaj.
łodygi grabu uderzają w okno jak zgrabiałe ręce nieboszczyka
w szkło moich oczu od wewnętrznej strony nocy, wystukują
memento morí, chociaż zwiędną za dwie pełnie księżyca, zjedzone
przez opuchlaki, niczego nie mogą mnie nauczyć o umieraniu,
a tym bardziej o życiu. wszystkie zakleszczone zdarzenia
trzymają kark mojej pamięci nad wodą, a ja chcę zapomnieć.
zachłysnąć się, obmyć jak na chrzcie i przeistoczyć się w słowo.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WYRÓŻNIENIE
Wioletta Jaworska, godło KONIK NA BIEGUNACH z Budzisławia Kościelnego
Pamięć
Kuchnia. Ekspres do kawy wydaje charczące dźwięki. Psy
tułają się pod krzesłem w poszukiwaniu ostatnich kęsów.
Siedzimy pod sztucznym światłem żyrandola – żółci
z nadmiaru goryczy.
Nie znajduję słów, by trafiły do celu. Chybotliwe strzały
roztrzaskują lichy parawan – płaczesz i wychodzisz. Słyszę
szum skrzydeł mszarnego puszczyka,
rozdmuchuje nas na brzegi.