top of page

I NAGRODA

 

ANNA PILISZEWSKA GODŁO MALWA Z WIELICZKI

KONDUKTORSKA OPOWIEŚĆ

 

tor zakręca jak żmija i obniża się nasyp. dalej jest szczere

pole, most żelazny i hałda. to było konkretnie tam. bawili się

na całego, a natura zabawy jest śmiertelnie

poważna. to była prosta zabawa: wygra ten, który śmignie

bliżej czoła pociągu - czyli jeden wybiega, reszta z mostu się

gapi. smarkaty

miał dziewięć lat- mam syna w tym samym wieku. odrzucony

za nasyp, w głos pikał ten jego smartfon. kumple gdzie pieprz uciekli.

ściągnięto prokuratora. dwie godziny oględzin, rutynowe

czynności. krew, histeria, trupiarka. wreszcie ruch przywrócono. dzień w dzień

jeżdżę tą trasą. tyle czasu minęło, a ja w głowie

wciąż słyszę ten grający telefon - nowoczesny. i zbędny. śmierć

się bawi pamięcią

- odtwarza się.

 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

II NAGRODA

 

EWELINA CIS GODŁO: SPOJRZYSTOŚĆ Z WARSZAWY

***

tylko ból jest prawdziwy

jego nie da się udać

- to zdanie zacisnęło jej źrenicę

jak pięść.

znała się na tym, była matką

odkąd ja byłam dzieckiem,

tutaj czas nas oszczędził.

schyłek lata, czekałyśmy

co dostaniemy w zamian:

gotowane niebo wybiło

błękitem (błękit to zieleń,

która nie zżółkła od czasu,

czyli wczesna nadzieja).

osiadł na drzewach,

naszych włosach i białkach -

podawałyśmy go sobie z oka do oka,

wędrował jak po domach

święty obrazek z Maryją.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

III NAGRODA

 

LUIZA WILCZYŃSKA, GODŁO KRUK Z ŁODZI

NA SKRZYDŁACH

 

Czy nie boisz się prześwitów

ciemności,

czarnych gałęzi na tle dnia

Kory drzewa z wnętrzem ściernym

jak papier,

zdeptanych chrząstek szyszek

i dotyku ślimaka

Mokrych liści rozwieszonych

niczym świeże pranie,

śpiewu umierających ptaków

jak echo skarg Koheleta

i lęku

przed dobrze znanym.

Ważka na skrzydłach

świat.

 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

WYRÓŻNIENIE

 

KATARZYNA ZAJĄC GODŁO  LADY_BIRD Z OZIMKA

PSALM WĘDROWNY

 

Jesienią w krwiobiegu noszę rozległe wrzosowiska,

puste pola smagane wiatrem i wznoszące się nad doliną wzgórza. Nocami świeci pomarańczowy księżyc. Nadchodzi czas przypływów. Budzę się i zasypiam, kiedy na falach kołyszą się łódeczki z kory,

jak biały opar nadciągają umarli. Kim są ludzie z twarzami osypanymi

księżycowym pyłem? W którym z języków z nimi rozmawiać?

Docieram do miejsc, które każdy musi przejść samotnie.

Trzeba ułożyć skrawki z mijanych krajobrazów i połączyć je fastrygą, na rozstajach z wielu poplątanych dróg wypleść jedną nić.

Jak żona Lota wyruszam w nieznane, nie oglądając się za siebie. Kiedy nastaje świt, odpływają księżycowe twarze i ustają szepty.

Na spacerze zbieram wrzosy i nawłocie. Jak liście z drzew

opadają ze mnie: przeszłe czasy, zdarzenia i ludzie.

Uciekłam z krainy umarłych, nie skamieniałam w drodze.

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

WYRÓŻNIENIE

 

PIOTR BOROŃ, GODŁO PUSZCZYK Z LUBLINA

DLACZEGO NIE ZABIJAM PAJĄKÓW

 

babcia lubiła powtarzać

nie bądź szubrawcem

i podobne rzeczy

które za każdym razem

brzmiały jak sentencje

znanych filozofów

a skończyła tylko

cztery klasy przed wojną

czytała Balzaka Tołstoja

i innych klasyków

których jej podsuwałem

i robiła to w tempie

jakie się osiąga

na kursach szybkiego czytania

nie za bardzo się przejmowała

rolą babci mieszkającej na wsi

żywym inwentarzem walącym się płotem

trawą rosnącą na podwórku

sprzątając chałupę delikatnie

brała w dłonie pająki

żeby je przenieść w bezpieczne miejsce

to święte stworzenia mówiła

tonem w którym się wyczuwało

wiarę mocną jak dzwonnica

w Annopolu

Bóg ją wynagrodził

zmarła mając dziewięćdziesiąt cztery lata

śmiercią jakiej tylko można pozazdrościć

 

 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

WYRÓŻNIENIE

BOGDAN NOWICKI, GODŁO CHRUŚCIEL Z ŚWIĘTOCHOWIC

WNIEBOWZIĘTA

 

Ogień przerzuca się z krzesła na krzesło, pęka opoka,

machając gołymi nogami, deszcz siąpi, aby nawilżyć

zwęgloną korę.

Drżą lampy dawno zgaszone. Niebo pruje rozwłóczenie

farby, smug i żyłkowań, łuków i cętek. Błysk

stłumiony

cegły, na podłodze szuranie ryciny

z albumu, pod językiem obrusa igły. Na parapecie

wegetacja: plątanina perzu i powoju, gęsta i zbita

jak wojenny materac.

Szyby nastawiają ucha, żyrandol porasta burą sierścią,

za rogiem ciężarówki wiozą transparenty, włosy,

zęby.

Na pluszowym kamieniu stoją buciki dziecięce i to jest wniebowzięcie.

 

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

 

WYRÓŻNIENIE

 

 

JERZY FRYCKOWSKI, GODŁO BIURO Z DĘBNICY KASZUBSKIEJ

CHŁOPIEC Z ZAPAŁKAMI

 

Kiedy zapalił pierwszą, matka wyszła z kuchni.

Palce ubogie w srebro wciąż ciepłe od ciasta,

które pod białym płótnem za ścianą w chleb puchnie

cieszy oczy jak syn, gdy z ubrań wyrasta.

Kiedy zapalił drugą, ojciec wrócił z pracy.

Zdjął sprane zarękawki. Z bólem matki tańczył.

W kieszeni marynarki orzech zamajaczył,

który zmieni się w grudniu w szorstką pomarańczę.

Kiedy zapalił trzecią, brat wydostał się z pieśni.

W jego dłoni płonęła raca jak czerwona flaga.

Tylko bracia z pracy na drzwiach go ponieśli.

Pochowali bez księdza, chociaż ojciec błagał.

Kiedy zapalił czwartą, wbiegła naga siostra,

bo tak ją zostawili na brzegu jeziora.

Gdy ogień się dopalił, tylko popiół został.

A ona już na zawsze żyje W słowie wczoraj.

Kiedy zapalił piątą, brzytwa ścięła światło,

a rękawy koszuli splotły mocną pętlę.

Klęknąć przed zimną klamką było bardzo łatwo,

więc rzucił ptakom w oknie życie na zachętę.

bottom of page